Sportowy Vulcan

FORUM POLITYCZNO-ŚWIATOPOGLĄDOWE



Dostęp do logowania dla starszych przeglądarek: zaloguj

Aktualna intensywność nasłuchu: 1

Ameryka ery Trumpa

M@rcinDimycz( 19-08-09 16:14:13 #9 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780431 / #8)

No pewnie. Jak Ty glosujesz na Kalakina albo Labiedźke to jesteś wyborcą, ale jak na nich glosujesz i dajesz im milion bucksow na kampanie to już jest spisek i Łukaszenka Cię wsadza do pierdla


DimyczM@rcin( 19-08-09 15:54:44 #8 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780430 / #7)

czyli jest spisek grupy trzymającej władzę i to daleko poza granicami USA :)
Z jednej strony bracia Koch u republikanów a z drugiej chyba Soros


M@rcinM@rcin( 19-08-09 15:44:27 #7 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780428 / #5)

to co pisze to może pozornie brzmieć jak jakaś spiskowa teoria USA, ale jakby się tak zastanowić to przecież byłaby najnormalniejsza rzecz na świecie,zapewne praktykowana w niejednym Państwie obecnie czy w historii
Przeceiż realnie istnieje coś takiego jak interes narodu wynikający z jego geopolitycznych uwarunkować, historii, ambicji i mozliwości. Czy tak trudno uznać za normalne że on jest akurat tożsamy z interesem ludzi wpływowych w danych Państwach? On przeciez daje im szanse stać się jeszcze bardziej wpływowymi. A z tego pkt widzenia nie ma znaczenia kto jest frontmanem zasiadającym w Gabinecie Owalnym . Przy czym nie chodzi mi o robienie z prezydentów marionetek, tylko o promowaniu na te stanowiska ludzi myslących tymi samymi kryteriami. A żeby stać się kandydatem nawet w prawyborach trzeba mieć za sobą kapitał i to duży. Nawet Trump musiał go zbierać. No to mamy idealne narzędzie do tego żeby ludzie wpływowi(w sporej mierze tożsamy z BIGACI) wywierali jeszcze większy wpływ poprzez swoich kandydatów
Nawet jakby popatrzeć na prywatny biznes to ten mechanizm jest wg. mnei powszechny. Nie mamy chyba złudzeń czy każdy CEO realizuje własną wizję firmy. Realizuje wizję tych, którzy mają wpływ na jego CEOwanie, czasem włąściciela, czasem szarych eminencji rady nadzorczej, ale jednoosobowo na poziomie strategii niewiele z reguły mozna, bo większośc jest ustalona, czasem nawet wręcz oczywista


morolM@rcin( 19-08-09 14:55:12 #6 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780428 / #5)

Byc moze masz racje. Jesli chodzi o retoryke, Demokraci roznia sie od Republikanow jak dzien od nocy, ale gdy przychodzi do faktycznych dzialan to niebieski laureat Pokojowej Nagrody Nobla bombarduje Bliski Wschod z nie mniejszym zapalem niz jego czerwony poprzednik.
Trudno mi wyobrazic sobie, by lobbystom zwisalo rowno, czy w Bialym Domu zasiada Trump, Hillary, Bernie Sanders czy AOC, ale moze faktycznie zwisa bo wplyw maja na wszystkich.
OK, byc moze AOC ucieszylaby ich najbardziej, bo tak glupiego trepa nie promowano od dawna.


M@rcinmorol( 19-08-09 13:39:01 #5 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780424 / #4)

a ja dalej mysle że to jest bez znaczenia, bo rację stanu USA kształtują lobbysci i ich przedłużenia w postaci doradców Trumpa. Jest im tym łatwiej że chodzi im o to samo co trumpowi (make America STILL great), choc kompletnie im nie zalezy żeby to był akurat Trump
On ich może zaskoczyć w pojedynczych wydarzeniach swoimi gafami, emocjonalnymi reakcjami, debilnymi wyskokami z murem na granicy z Mex.
Na realne kierunki globalnej polityki zagranicznej USA nie ma kluczowego wpływu, bo one sa kształtowane przez ludzi daleko bardziej wpływowych niż ten wariat, który akurat wielokrotnie bywał im użyteczny


morolM@rcin( 19-08-09 12:09:05 #4 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780420 / #2)

Mysle, ze mieszamy tu dwa rozne systemy walutowe.

Polityka zagraniczna Trumpa to przede wszystkim proba podtrzymania wiodacej roli Stanow w globalnej ekonomii i polityce, jasna sprawa. W tym kontekscie pare groszy na utrzymanie barakow w Europe jest bez znaczenia.
Ale... Aby uprawiac swoja polityke, najpierw trzeba wygrac wybory. A Trump nie wygral ich opowiesciami o osi Berlin-Moskwa, tylko mocno drugorzednymi kwestiami (w skali globalnej) muru z Meksykiem czy wlasnie groszami rozrzucanymi po swiecie w tej czy innej formie. No i tym, ze po drugiej stronie stala Hillary, oczywiscie :)


DimyczM@rcin( 19-08-09 11:22:38 #3 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780420 / #2)

szukasz przyczyny za głęboko. Trump to biznesmen, jakkolwiek to brzmi, więc podchodzi z punktu widzenia kasy. Wielkim wrzodem na jego białej dupie jest sytuacja na Bliskim Wschodzie, której za cholerę nie może rozegrać jak mu się chce. Zobacz co się dzieję w stosunkach z Iranem, jakieś durne zaczepki w stylu "strąciliśmy waszego drona", ale na razie Iran nie daje się sprowokować. W Libii jest chuj wie co, naprawde większy porządek zza Kaddafiego był, Syria wojuje, nawet Turcja ma go w dupie i podpisuje kontrakt na dostawę S-400. A wszystko jest robione pod Izrael z jego mocnym lobby w USA, łącznie z uznaniem przez Trumpa Jerozolimy jako stolicy Izraela.
Nie tak dawno Włochy i Turcja dostały szlaban na ropę z Iranu, a były jedyni spoza sankcji. Nie wiem jak ale ta ropa była szmuglowana do Francji i dalej, więc podejrzewam że parę emirów z OAE poszły na skargę do swojego nowego brata zza oceanu, że jak to tak, nasze tankowce stoją a irańskie jadą?
A do zapanowania na Bliskim Wschodzie Trumpowi Rosja ani jak nie pasuje i może masz racje że w jego interesie przesunąc ją w jakieś zagrywki z Chinami i trochę namieszać w UE, bo na 3 fronty Putin nie da rade wojować.


M@rcinmorol( 19-08-09 10:46:23 #2 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780418 / #1)

a mi sie wydaje że to jest drugorzędny argument wysuniety do pierwszego rzędu, bo jest mocno "sprzedawalny" na użytek wewnętrzej polityki Trampka
nie sądzę bowiem żeby oszczednościz utrzymania 50 tys Amerykanów w Niemczech miałyby decydowac realnie o czymkolwiek, tym bardziej że mowa jest o ich przesunięciu do Polski, a nie do USA
Ja to oceniam bardziej nie w kategoriach NATo, ale geopolityki USA w ogóle.
Amerykanie dzisiaj sa jedynym mocarstwem zainteresowanym utrzymaniem status quo. Własnego status quo, jako mocarstwa hegemona dyktującego światu warunki zarówno z uwagi na swoją siłę gospodarczą jak i militarną
Największym wyzwaniem dla USA obecnie są Chiny, dążące w szybkim tempie do osiągnięcia statusu mocarstwa równego USA i utworzenie swoistego duopolu.
Chiny są równiez największym zagrożeniem dla Rosji (tak, wiem jak to brzmi, ale konflikt na lini USA-Rosja uważam za wtórny i jedynie wstęp do osiągnięcia celó USA w relacji z Chinami), stąd próby nawiązania osi Berlin-Moskwa (Nord Stream, wymiana gospodarcza, itd).
Dla Amerykanów oś Berlin-Moskwa jest nie do przyjęcia, bo podważa wpływy USA w Europie i poniekąd utrudnia skuteczne załatwienie kwestii Rosji (które uważam za niezbędne do uporania się z Chinami i zachoania finalnie status quo). Amerykanie woleliby Rosję zaangażowaną w gospodarczo-wpływową gierkę przeciwko Chinom w obszarze Azji, niż umacniającą sojuszem z Berlinem swoje wpływy w Europie. Bo Niemcy zostaliby wtedy sami (Angole gospodarczo sami się wykluczają, a Paryż ma swoje problemy), a więc silniej zależni od dyktatu USA, choćby był on nawet miękki
Dlatego mitygujący strzał z liścia w temacie wycofania częsci wojsk i sugestia przerzucenia ich do Europy Środkowo Wschodniej, bo to jest kolejna kłoda pod nogi w ewentualnej silniejszej relacji Berlin-Moskwa. Polska jest tu oczywiście wymianiana przez przypadek bo lezy miedzy Berlinem , a Moskwą i jest duża. Zakładam że dla Amerykanów po prostu to łątwiejsze, ale równie dobrze mogliby przerzucić te wojska do czech, słowacji lub Rumunii. Bałtów wykluczam z uwagi na ostrą reakcję Kremla, analogicznie Ukrainę. To mołogby oznaczać realną wojnę w tym regionie. Oczywiście w formie zastępczej, tzn. Zielone ludziki versus "ludność" wspierana i finansowana z Waszyngtonu

Reasumujac - dla mnie podatnik amerykański to w tej story temat całkowicie zastępczy, choć ładnie brzmiący


morolTommy( 19-08-09 10:09:47 #1 )

ad: Ameryka ery Trumpa (#780417 / #0)

Ameryka, szczegolnie ta prowincjonalna i robotnicza, znudzila sie finansowaniem bezpieczenstwa Europy, podobnie jak znudzila sie finansowaniem budowania potegi gospodarczej Chin. I tak dlugo wytrzymali.


Tommy( 19-08-09 09:11:14 #0 )

Ameryka ery Trumpa

"Ambasador Stanów Zjednoczonych w RFN Richard Grenell w piętek ponownie ostrzegł Berlin, że jego kraj wycofa część żołnierzy znad Renu i przeniesie ich do Polski. To konsekwencja zbyt niskich - w ocenie Waszyngtonu - wydatków Niemiec na obronność."

To są kurwy jednak. A te pisowskie dyplomatołki liżą im jajca. Lizą i kupują wszystko najdrożej albo przynamniej wiernopoddańczo deklarują, że kupią. A potem Trump powie, że nie za dobrze mu wylizali i przeniesie wojska do Rumunii.
Albo, co bardziej prawdopodobne, dogada się z W Władimirem Władymirowiczem i nas sprzeda.

Ja pierdolę, ludzie na wybory.

"To naprawdę obraźliwe oczekiwać, że amerykański podatnik nadal będzie utrzymywał ponad 50 tys. Amerykanów (żołnierzy i cywilnej obsługi) w Niemczech, podczas gdy Niemcy wykorzystują pieniądze z nadwyżki handlowej na własne cele" - oświadczył Grenell w rozmowie z agencją dpa.

W czwartek ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher napisała na Twitterze: "W przeciwieństwie do Niemiec, Polska wypełnia zobowiązanie do wydatkowania 2 proc. PKB na rzecz NATO. Chętnie byśmy powitali w Polsce amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Niemczech". Podczas czerwcowej wizyty prezydenta RP Andrzeja Dudy w Waszyngtonie Donald Trump również mówił o przerzuceniu części wojsk USA znad Renu do Polski.

"Zarówno prezydent Trump jak i Georgette Mosbacher mają rację" - powiedział Grenell.

administrator Strona działa w oparciu o skrypty udostępnione przez sportowy.wroclaw.pl liczba odwiedzin: 20913884
W myśl Prawa telekomunikacyjnego (Dz.U. z 21.12.2012, poz. 1445) informujemy, iż w celu ułatwienia dostępu użytkowników do serwisu, wykorzystywane są pliki cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli nie wyrażają Państwo na to zgody, proszę wyłączyć obsługę cookies w ustawieniach swojej przeglądarki. >> więcej informacji o plikach cookies